Kontrast wypowiedzi Gersdorf z rzeczywistością.

Wczoraj przypadkiem trafiłem na wywiad z Małgorzatą Gersdorf na TVN. Nagle moją uwagę rozbudza życzenie Gersdorf, mówi coś takiego „sędziów nie można sądzić, to już najwyższa władza”. Zamurowało mnie. Myślę sobie, że takimi wypowiedziami można z łatwością manipulować ludźmi, bo ona jest pozornie trafna, przez uproszczenie, że sędziowie, to specjaliści od sądzenia, więc od nich nikt na tym lepiej się nie zna – wniosek o niebezpiecznych konsekwencjach, które zresztą poznajemy od 30 lat, nie wliczając tego, co działo się wcześniej.

 

Wypowiedź pełna niedomówień, krótka, narzucona apodyktycznie, bez cienia krytycyzmu. Zakładająca, nie wiadomo skąd i w jaki sposób, doskonałość prawno – moralną sędziów. Oczywiście to, że postawiona i jaskrawo fałszywa teza Gersdorf jest wybitnie korzystna dla autorki wraz z kolegami i koleżankami, powinno być dla wszystkich jasne. Interesujące jest coś innego, bo oto jesteśmy po blisko 30 latach praktycznego funkcjonowania tej absurdalnej tezy. Jakie mamy efekty? Wyjaśnię z tylko doświadczenia osobistego. Mam proces sądowy, cywilny, wytoczony mi o pomówienie, z powództwem wzajemnym, „pomówienie” dotyczy korupcji. Proces pomiędzy mną a prof. zw. dr hab. A. Kiepasem, czyli człowiekiem ustawionym w postkomunistycznym systemie, a wyrosłym z komunizmu, znawcą podstępnych metod.

 

Pierwsza rozprawa 24 kwietnia br., sędzia do mnie: „czy leczył się pan psychologicznie, psychiatrycznie lub neurologicznie”, moja odpowiedź, zgodna z prawdą przecząca, wtedy również złożyłem wniosek o oskarżenie wzajemne. Mój pozew wpływa 8 maja, następne posiedzenie wyznaczone na 25 czerwca. Pod koniec maja, wbrew prawu i niespodziewanie, co znaczy bez możliwości poznania i zakwestionowania podstaw, przychodzi wezwanie na badania psychiatryczne odbierając mi możliwość podjęcia reakcji, poza rozprawą, bez dowodów, okoliczności i jakby moja odpowiedź nie była ważna, co znaczy, że już dokonano na mnie sądu. Prawo obliguje sędziego do uzasadnienia wniosku w oparciu o jasne dowody i zbadanie okoliczności, a środek ten ma być stosowany w jednoznacznych sytuacjach, bardzo ostrożnie, bez nadużyć, bo mówiąc krótko, psychiatria to jedynie hipotezy, a mają przesadnie dużą siłę oddziaływania. Sędzia się tym nie przejmuje, grozi doprowadzeniem przez Policję. Nie stawiam się na badania, zamiast tego składam skargę na sędziego. Otrzymuję lekceważącą odpowiedź od Prezes sądu z informacją o niezawisłości sądu i sędziego. Zrozumiałem tę niezawisłość, jako dotyczącą przekraczania prawa, dowodów i faktów z możliwością stronniczości. W odpowiedzi na kolejne wezwanie na badania przekazuję adwokatowi 30 argumentów prawnych, psychiatrycznych i uzupełniających, którymi uzasadniam swoja odmowę. Bez odpowiedzi, znów przychodzi wezwanie i groźby bezprawne. Sędzia odracza posiedzenia sądu, także wyznaczone na 25 września, przy czym to ostatnie z powodu urlopu adwokata drugiej strony. Co interesujące ta data, 25 września wyznaczona została 3 miesiące wcześniej (po odwołanym 25 czerwca), adwokat znał ją i zobligowany był do nie planowania urlopu w tym czasie. Sędzia zadowolił się tym naciąganym, fałszywym powodem. Przekazany przeze mnie w maju pozew nadal pozostaje bez rozpatrzenia, ani przyjęty, ani odrzucony. Mało tego w pozwie tym jest informacja o dowodzie przestępstwa wzajemnie oskarżonego, sędzia niezgodnie z 304 KPK nie zawiadamia organów ścigania. Dochodzi tu jeszcze widoczna w datach obstrukcja sędziwego. W międzyczasie, „wyręczając” sędziego, zawiadomiłem Prokuraturę, może dlatego przesunął następne posiedzenie wyznaczone na wrzesień.

 

Oto, w skrócie, efekt braku władzy nad władzą sędziowską, braku bardzo wyostrzonej kontroli i możliwości skarżenia sędziego. Oczywiście mamy możliwość zaskarżenia sędziego, ale na razie, jak się o tym przekonuję i inni, to jedynie fasada, to robienie z obywateli głupców. Mamy w Polsce pełzającą w cieniu dyktaturę sędziowską. Pani Gersdorf jest bardzo słabym myślicielem, niebezpiecznie słabym biorąc pod uwagę jak daleko i głośno rozchodzi się jej głos. Może spoczywając na wygodnych stanowiskach w ustawionym i szerokim środowisku sędziowskim intelektualnie przysnęła i nie rozwijała się od dłuższego czasu, stąd takie bezczelne głupoty wygaduje, że sędziów pilnować nie trzeba, bo to „moralne ideały”.

 

W mojej opinii, właśnie taką władzę jak sędziowska, te najwyższe rodzaje władzy, trzeba pilnować i prześwietlać na bieżąco i najstaranniej. Będzie to podobne do losu szlachetnego kamienia u szlifierza, który kontrolując i szlifując, gdy trzeba, dochodzi do pięknych rezultatów. Wtedy takie działania mogą prowadzić do moralnej doskonałości, gdy sędziowie uzyskają powód, aby się pilnować także samodzielnie przed łamaniem prawa, bo sędzia na mojej rozprawie pokazuje efekt braku kontroli stanu sędziowskiego. Na dziś obywatel Polski nie ma pomocy w swoim kraju, gdy chce bronić się przed destrukcyjnymi, korupcyjnymi działaniami państwa, to używa wszelkich środków, aby go zgnoić. Panią Gersdorf już zamiećmy do zakurzonego kufra historii.